Przeciętny jacht o długości około 12 m i 70 m2 żagla przy żegludze całodobowej, pokona ok. 100 Mm na dobę. Jacht mający 8 m długości już tylko 70 Mm, natomiast jednostka 6, 5 m poradzi sobie z odległością ok. 50 Mm. Mała jednostka ma mniejszą autonomię pływania, częściej trzeba zawijać do portu, a i pływanie nocne wymaga dużej ilości prądu do oświetlenia nawigacyjnego, a akumulatorów na małej łódce jest mniej.
Musimy wziąć pod uwagę dzielność morską jednostki. Na łódkach do 10 m długości nie warto wypuszczać się na morze, jeżeli wiatr jest mocniejszy niż 5 B. Większe łódki pozwalają na więcej. Jednostki nowe, mające nowe żagle są bardziej wytrzymałe.
Czarterując jacht możemy zdecydować, czy potrzebny nam jest jacht mocniejszy, czy wystarczy jednostka delikatniejsza. Odległości między portami musimy znać. Mapa generalna znakomicie pozwala pomierzyć odległości. Jest też wiele innych metod np. Google Erth.
Planując rejs warto przewidzieć, że może nam się trafić halsówka. W takim wypadku ilość Mm do pokonania rośnie dwukrotnie. Warto wtedy zmodyfikować trasę. Planując dotarcie dokądkolwiek musimy przewidzieć zawinięcie do portów schronienia, na wypadek nagłego załamania pogody czy awarii jednostki.
Jachting turystyczny ma to do siebie, że nie koniecznie musimy płynąć po najkrótszej odległości z portu do portu. Tak często pływają statki i ferry. Warto odjechać od ich tras kilka mil i cieszyć się wolnym żeglowaniem. Wypływając trzeba przewidzieć nie tylko czas dopłynięcia do portu docelowego, ale i czas dotarcia do akwenów gdzie ruch statków jest duży np.: cieśnina, czy określona strefa rozgraniczenia ruchu, gdzie zwłaszcza nocą nawigacja jest trudniejsza i często należy przeczekać do rana, żeby bezpiecznie na taki akwen wpłynąć. Podobnie sprawy się mają z niewielkimi portami, gdzie wpływanie nocą jest po prostu trudne.
Oczywiście pamiętać należy o nasłuchu radiowym na 16 kanale UKF. Podawane są tutaj komunikaty nie tylko meteorologiczne, ale też takie, które mówią o pojawiających się przeszkodach nawigacyjnych czy czasowym zamknięciu akwenów militarnych. Wpłynięcie na taki akwen generuje wysokie kary pieniężne i jest samo w sobie niebezpieczne. Opływanie takich akwenów zabiera czas i jeżeli wcześniej nie zaplanujemy naszej trasy, to okaże się, że realizacja naszego rejsu się nie udała.
Letnie miesiące nie obfitują w sztormy, ale trafiają się cisze. Ilość paliwa, jaką mamy ze sobą decyduje często czy stoimy jak pomnik na środku morza, czy niezachwianie płyniemy naprzód. Najwięcej cisz w naszych szerokościach jest w lipcu, burz w sierpniu, w czerwcu dobrze dmucha często z gestem, ale noce są najkrótsze. We wrześniu jest babie lato i żal, że się kończy sezon, a w październiku pływają desperaci (podobnie w kwietniu).
Dziś nie ma najmniejszego problemu z prognozami pogody. Najdokładniejsze, te dobowe i dwudobowe, pozwalają precyzyjnie zaplanować nasze 48 godzin. Te tygodniowe obarczone są pewnym błędem, lecz dalej pokazują nam pewien obraz naszych możliwości. Odbiór komunikatów pogodowych i ich analiza należy do grupy życiowo najważniejszych na czas rejsu.
Dobrze jest w planie naszego rejsu uwzględnić jednodniową rezerwę czasu na jego zrealizowanie. Do portów docelowych planujcie dotarcie najlepiej w godzinach południowych. Wieczorem może nie być miejsca na postój i trzeba wtedy płynąć do innego portu, a nie zawsze jest blisko. Takie podejście daję nam też czas na zwiedzenie okolicy.
O tym jak ważna jest organizacja życia załogi napiszę w kolejnej części.
Autor: Wojtek Drewniak